Co innego jeżeli chodzi o tzw. blogosferę...
Mimo, iż większość z nas nie zna się w rzeczywistości, to utrzymujemy pewne konwenanse, korespondujemy, wymieniamy się naszymi "wyrobami"- słowem - obdarowujemy drugą blogerkę zaufaniem!
Są jednak ludzie, którzy naruszają obowiązujące zasady, ale od początku zacznę od tzw wymianek.
Wiele z blogerek bierze w nich udział, sama uczestniczyłam w kilku, w większości po otwarciu paczki towarzyszyły mi miłe doznania.
Powinnam chyba dodać NIESTETY w większości bo nie przy wszystkich. Przy dwóch poczułam się jednym słowem oszukana i mimo, że paczka dotarła jakość wykonania, tudzież jej zawartość, mocno mnie zniesmaczyły.
W jednej znalazłam 2 cukierki, 2 torebki herbaty smakowej, sznurek - brudny (chyba wyciągnięty od męża z garażu) 7 guzików od jeansów 8| oraz 1 haftowana podkładkę pod kubeczek ot finito. W paczce nr 2 z kolei, dwa kawałki materiału ze ... ze starej mocno już spranej pościeli - ludzie czy wy myślicie że ktoś się nie zorientuje, że nie widać, że to używane... wywaliłam od razu do śmieci, dalej znalazłam serwetę i 3 malutkie kwiatuszki zrobione na szydełku - z ciekawości zapytałam koleżanki która potrafi szydełkować ile zajmuje zrobienie takich kwiatuszków stwierdziła, że ok 5 minut :( moje lale czy króliki które wysłałam tym Panią zajęły mi ok 4 - 6 godzin pracy, czasu który poświęciłam kosztem innych obowiązków a także odpowiedniego nakładu pieniężnego na materiały i przesyłkę.
Sprawa numer dwa - Współpraca!
Współpraca przez co poniektóre osoby rozumiana jest w sposób dość zabawny w skrajnych przypadkach wkurzający.
Parę miesięcy temu pewien Pan proponował mi współpracę na zasadzie testowania produktu, owszem były wielkie deklaracje na których się skończyło po tym jak powiedziałam, że za darmo (wysłaniu kilku mini próbek), to ja nic mu na swoim blogu nie umieszczę.
Potem napisała Pani, która chciała przesłać mi produkty do testowania, po kilku mailach gdzie ustaliłyśmy "zasady", zostałam poproszona o podanie danych do wysyłki i na tym nasza współpraca się zakończyła - ot uważajcie na naciągaczy wyłudzających wasze dane!
Kilka razy w ostatnim czasie zdarzyło mi się także być zachęcanych do współpracy z blogerkami.
Panie te pisały o obustronnej korzyści czyli nowych obserwatorach, zwiększeniu liczby "kliknięć" itp itd jaka wyniknie z tego, że stanę się sponsorem nagrody :) w ICH konkursie.
Oczywiście zyskam nowych obserwatorów pod warunkiem, że zechcę aby Panie wspomniały o mnie w organizowanym konkursie!
Dodam wam, że po wejściu na te "korzystne" blogi ujrzałam ok 2 - 3 wpisów dodanych w odstępie miesiąca, wpisy o niczym konkretnym a kiedy "rzuciłam" okiem na osoby obserwujące zobaczyłam magiczną liczbę "naście" rachunek korzyści wydaje się prosty :)
Sprawa numer trzy - proszę, jestem biedna i mnie nie stać!
Takie maile w ostatnim czasie nabrały na sile, nie wiem co kieruje ludźmi, piszącymi abym im przesłała jakąś z moich prac za darmo! Nie wyobrażam sobie, żebym ja sama napisała takiego maila do kogokolwiek.
Przecież TEN PRODUKT jest wynikiem kilku godzin wytężonej pracy a także nakładu pieniężnego, w końcu czarodziejką nie jestem materiałów do produkcji sobie nie wyczaruję!
Rozumiem, ze ktoś jest biedny i nie może sobie pozwolić na pewne zakupy ale skoro nie może to alternatywą są np organizowane na blogach zabawy, można w nich wygrać naprawdę ciekawe rzeczy ale wiecie, mnie się wydaje, że te osoby bazują na współczuciu w zabawie jest trudniej wygrać bo w końcu startuje kilka osób ale jak już sie napisze takiego maila moze serce twórcy zmięknie i coś wyśle?
O wspomnianych wyżej sprawach pisały też inne blogerki zapraszam was do poczytania - tak, ku przestrodze!
Kinga z Piecuchowa
Asia z Fabryka małych rzeczy
Ewelina z Moja twórczość
jeżeli ktoś jeszcze dajcie linka wrzucę pod post!
P.S
Oczywiście nie generalizuje i nie wrzucam wszystkich do jednego wora ;) ale uczciwi będą o tym wiedzieć ;)
Przykra sprawa...
OdpowiedzUsuńMnie spotkało coś innego - "złapałam licznik" fanów na facebookowym fanpejdżu jednego z obserwowanych przeze mnie blogów, za co miałam otrzymać upominek (z zaznaczeniem, że może to potrwać kilka dni) - było to w styczniu. W marcu dostałam informację, że moje maile zostały "zagubione" i dopiero teraz odzyskane oraz obietnicą "wkrótce się odezwę". Do dzisiaj cisza... trochę mi przykro, bo ucieszyłam się z wygranej zabawy a tu nic... W czerwcu napisałam grzecznego maila z zapytaniem, czy były pisane do mnie jakieś maile w sprawie tej zabawy (przebywałam za granicą i nie zawsze miałam dostęp do internetu, aczkolwiek przeszukałam całą skrzynkę odbiorczą i spam), ale nie dostałam odpowiedzi... Nie wiem też na ile zaistniała sytuacja wynika ze złej woli opisywanej osóbki (od jakiegoś czasu nie pojawia się na blogu ani fb), aczkolwiek takie sytuacje też się zdarzają.
Na szczęście spotkałam też w blogosferze wiele miłych i uczciwych duszyczek. Trzymaj się kochana, pozdrawiam cieplutko! :)
Na szczęście więcej jest tych miłych i uczciwych, niestety ostatnio nie tylko ja obserwuję, że proceder "oszustw" wśród blogerów się mocno zaostrzył co niestety nie jest miłe
UsuńWidzę, że nie tylko ja mam takie przemyślenia. Szyję bo lubię, nie dla zarobku, sama wkładam w materiały i dodatki sporo swoich oszczędności, choć mogłabym przeznaczyć to na siebie. Pomagam innym jak potrafię, biorę udział w akcjach mających na celu pomoc innym. Na święta robimy paczki żywnościowe dla obcych ludzi, w szkole do której chodzi szarańcza również często bierzemy udział w różnych akcjach- pomoc dzieciakom, zwierzętom. Staram się jak mogę, choć wiem, że świata nie uratuję. Jednak gdy ktoś mnie pyta, czy nie przekażę jakiejś swojej rzeczy dla kogoś i robi to w taki sposób, że jeżeli nie postąpię zgodnie z jego wolą, to okażę się osobą bezduszną, to krew mnie zalewa. Kurcze- ja pracuję, mam dom, dzieci i nie chcę aby ktoś nakazywał mi robienie czegoś. Naprawdę staram się pomagać, ale robię to z własnej woli i nie chcę być do tego zmuszana.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, materiały potrzebne do tworzenia kupuję za pieniądze z tego co uda mi się sprzedać, wysłałam kilka maskotek na licytacje charytatywne, brałam udział w Jaśkowej akcji w Katowicach, obdarowałam maskotkami kilkoro dzieci z mojego otoczenia, ale jeżeli dostaje maila który brzmi mniej więcej " witam, jestem mama 4 latka który podziwia Pani wytwory i popłakuje ponieważ nie może ich namacalnie dotknąć. Nie stać nas na zakup u Pani a lale są takie piękne, czy istnieje możliwość wysłania nam jej za darmo, syn/córka na pewno by się ucieszył a popłakiwania skończyły. Gdyby Pani była uprzejma poprosiłabym taka (np) króliczkę w niebieskie paseczki i bez kapelusika"
UsuńTak jak mówię że mnie się coś na żołądku dzieje!
masakra. Ciekawa jestem, choć to w sumie nie ważne, czy faktycznie dla dziecka czy nie oby na sprzedaż. Za darmo, ale wymagania są.
UsuńMnie najbardziej rozwaliła wiadomość- wie pani, znalazłam taką akcję dotyczącą pomocy X. Ja bym pomogła ale nie mam pieniędzy a pani takie ładne rzeczy szyje. Mogłabym tam zadzwonić, zapytać czego potrzebują a pani by uszyła i byśmy na licytację wystawiły...
A ja uważam że w większości są te rzeczy kierowane na sprzedaż, owszem na pewno jakiś odsetek faktycznie wpada w rączki jakiegoś malucha ale pewnie niewiele.
Usuńmmm ja żadnych mm wymianek nie robię ;D
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o współpracę cóż nie którzy biorą dane i znikają..
niestety, tak bywa, miejmy nadzieję, że nie często będą nam się przytrafiać takie sytuacje - pozdrawiam
UsuńMiałam kilka zaproszeń do wymianek, ale z braku czasu się nie zdecydowałam.
OdpowiedzUsuńNawet był moment, że tobie chciałam zaproponować taką wymianę, ale nie wiedziałam czy będziesz miała na nią ochotę. No ale to poza tematem.
Jak wiesz - sama szydełkuję i wiem ile pracy i czasu kosztuje staranne wykonanie zabawki.
Ja zawsze staram się wykonać zabawkę tak, jak ja bym oczekiwała otrzymać i to w gruncie rzeczy mnie czasami gubi, bo to pożera czas.
Ja moje zabawki na początku sprzedawałam - po dość niskiej cenie i nawet wtedy zdarzało się, że (50-60zł w zależności od wielkości) były opinie, że to za drogo, że "dlaczego tak dużo to kosztuje"?
Po pewnym czasie przeczytałam artykuł - chyba na blogu http://kasiulkoweprace.blogspot.de/ - o wycenie własnej pracy i uświadomiłam sobie, że oddaje moje prace "za darmo". A ludzie czasmi - choć nie zawsze - wykorzystują to!
Tutaj jest ten wpis http://kasiulkoweprace.blogspot.de/2013/06/jak-wycenic-rekodzieo-szydekowa-torebka.html
I jeszcze jeden http://yadis.pl/256/jak-wycenic-rekodzielo.html
Ja uwielbiam twoje zabawki i jak bym mogła - kupowałam jedną po drugiej...
Dobrze, ze piszesz o takich sprawach - to ważne. Pozdrawiam
Ach no widzisz jak to jest... ja tez uważam że niektore z moich prac wyceniam zbyt tanio. Ostatnio w moim miescie mial miejsce jarmark na ktory sie wybralismy stala tam Pani i sprzedawała wyroby hand made i wiesz co ja wstydzilabym sie to pokazać koleżance, masa solna przypieczona, pomalowana po bokach a'la cieniowanie nawet nie utwardzona przy mocniejszym nacisnieciu czuć bylo ze jest miekka cena - ok 25 zł 8| lale a'la tildy wypchane czyms twardym uszyte niestarannie z rozchodzacymi sie szwami, w pomietych sukieneczkach - cena - ok 60 zł a sprzedawało się to tej Pani jak świeże bułeczki :)
UsuńJej, przykro słyszeć, że takie rzeczy mają miejsce:( Uszy do góry, już wiesz, na jakich ludzi uważać a na naciągaczy nie zwracaj uwagi, szkoda nerwów i Twojego cennego czasu, ot co! :)
OdpowiedzUsuńPrzykre są takie "ciemniejsze strony" blogowania. Ale uszy do góry! Szkoda nerwów!
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś tego posta. Szczerze mówiąc, nawet do głowy mi nie przyszło, że tak można!
OdpowiedzUsuń