UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

Kocie połowinki

- Pepe chodź się bawić – krzyczy o poranku starszy syn do Pana Kota
- Pepe, Pepe o! –powtarza nieporadnie młodszy, machając rączką na zachętę.
Pan Kot ziewnął, przeciągnął się leniwie, wyprężył i niczym sprężynka skoczył w kierunku pokoju dzieci.
                                                                     *   *   *

Mąż uniósł powoli głowę i sennie powiedział:
- zaraz tu będą…  
Nie mylił się, ciszę w domu rozdarł głośny śmiech i tupot małych stópek.
- czas wstać, prawda? – zapytał w nadziei na negatywną odpowiedz.
Wzruszyłam ramionami i odsunęłam się, tak by zrobić miejsce trójce wdrapujących się maluchów.
Podjęta przez małżonka próba ukrycia się przed dziećmi, zupełnie zawiodła.
Pan Kot zapolował na wystającą z pod kołdry nogę. Starszy próbował zdjąć poduszkę z głowy śmiejącego się taty a młodszy wskoczył na plecy, cmokając i udając przy tym, że jeździ na koniku.
- tak z pewnością już czas wstać – zaśmiałam się do małżonka.
Po tym krótkim aczkolwiek wyczerpującym porannym rytuale, nasze maluchy biegną do siebie i albo ganiają za kocią myszką, albo w ogóle inwestują siły w gonitwę po całym mieszkaniu. Mamy więc wesoło… i całkiem głośno!

Przyglądając się z mężem tej naszej młodocianej trójce, tak intensywnie zajętej zabawą, pewni jesteśmy, że decyzja o zakupie kociaka była jak najbardziej słuszna.
I pomyśleć, że przymierzaliśmy się do tego ponad rok czasu. Ciągle wymienialiśmy za i przeciw posiadania kota, aż pewnego mroźnego dnia decyzja zapadła.
- Ależ on piękny – brzmiały moje słowa, na widok małej liliowej kuleczki trzymanej na rękach u hodowczyni.
Mąż zawtórował, tak więc oboje byliśmy jak się to ładnie mówi, straceni. Po porstu zakochaliśmy się w pięknym lilaku.
Kiedy w końcu kotek pojawił się w naszym domu, trzeba było wybrać mu imię i tutaj pomógł nam syn.
- hej, rodzice – powiedział – wiem już, jak nazwiemy kotka. Pepe, jak Pepe Pan Dziobak!
Dla wyjaśnienia, Pepe Pan Dziobak to jeden z bohaterów bajki o Phineaszu i Ferbie.

Bajka ta opowiada o przygodach dwójki rezolutnych braci, którzy za wiernego przyjaciela mają wspomnianego dziobaka.
Żeby było ciekawej trzeba powiedzieć, iż dziobak ten nie jest zwyczajnym zwierzakiem, jest tajnym agentem i po założeniu kapelusza zmienia się (nie do poznania oczywiście ;)) w Pepe Pana Dziobaka, krzyżując za każdym razem niecne poczynania doktora Heinza Doofenshmirtza.
Dlaczego wspominam po krótce o kociaku…, ponieważ dzisiaj są jego połowinki oraz dlatego, że nie wyobrażmy już sobie, że go z nami nie ma.
Najlepszego Panie Kocie, obyś towarzyszył nam jak najdłużej i wciąż dawał tyle radości!











9 komentarzy:

  1. Piekny kot! a jak cierpliwie znosi caluski- widac,ze mu sie to podoba;)Nasza kotka juz niestety taka przytulasta nie jest;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz jest jeszcze młodziutki ma raptem 6 miesięcy :D

      Usuń
  2. Pepe najlepszego od forumowej cioci :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, moja córcia też ogląda tę bajkę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nie tylko synowie ją oglądają :D (Mama i tata również hehe)

      Usuń
  4. ależ piękny kociak... niestety ja uczulona jestem na koty, a właściwie to coś co w nich siedzi...Ale mój M. od jakiegoś czasu przebąkuje o psie, konkretnie maltańczyku. sama nie wiem, dwoje dzieci i pies...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcie Pepe, bardzo mi sie spodobało a Wiktorek z jaką czułością daje całuska kotkowi, te dwa paluszki, fajnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne zdjęcie Pepe, bardzo mi sie spodobało a Wiktorek z jaką czułością daje całuska kotkowi, te dwa paluszki, fajnie ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!