UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

Moje małe szczęście!

Zacznę może od tego, że ten tydzień był trudnym tygodniem. Podziwiam tym samym małżonka za cierpliwość do mojego marudzenia, ogarniających mnie momentów zwątpienia i smutków. Daliśmy jednak radę... lub też dał mój mąż :p
Zapewniam was, że stanął na wysokości zadania i nie pozwolił abym ani przez chwilę zwątpiła w swoje umiejętności...


Tak więc, ustawił mnie do pionu powiedział żebym spięła swoje cztery zacne... no i wiecie dała radę "JAK ZAWSZE WIOLUŚ, ZASŁUŻYŁAŚ BO CIĘŻKO PRACOWAŁAŚ"
No cóż, trochę sobie popłakałam, że tak we mnie wierzy ten mój mąż kochany, ale to nie zmieniało faktu, że nogi miałam jak z waty a wszystko to co przez te lata zdołałam przyswoić nagle stało się jedną, wielką, białą plamą w mojej głowie...
Na szczęście trwało to do momentu przekroczenia przeze mnie drzwi, za którą siedziała zacna trójca - komisja egzaminacyjna!

Spojrzałam na trzyosobowy skład, przeprosiłam za zdenerwowanie i przeczytałam pytania.
Tego momentu bałam się najbardziej, nie wiedziałam czy biała plama w mojej głowie stanie się białą plamą na moim dyplomie, ale nagle doznałam olśnienia...  zupełnie "puściło" mnie zdenerwowanie, zaczęłam odpowiadać na wylosowane pytania, powiedziałabym wręcz "nawijać" jak katarynka.
Kiedy skończyłam na zupełnie miększych nogach (fakt ich miękkości potęgowała opuchlizna spowodowana kilkugodzinną egzystencją mojej stopy w obcasie :) ) wyszłam i czekałam na wynik.
A wynik był taki:
"Pani Wiolu, zdobyła Pani zaszczytny tytuł z oceną końcową - bardzo dobry, Gratulujemy"

Jestem szczęśliwa, ogromnie szczęśliwa!

Po wszystkim pojechaliśmy z małżonkiem do naszej ulubionej winiarni i już na spokojnie raczyliśmy się dobrymi chwilami... Teraz czas wyznaczyć sobie kolejny cel i systematycznie go realizować.
Dziękuję dziewczyny za wsparcie, wam również się należy.

20 komentarzy:

  1. Gratuluję - obrona zawsze jest stresem a potem okazuje sie że nie taka straszna :-)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D cieszę się, że była tak sympatyczna atmosfera a jeszcze bardziej cieszyłam się z usłyszanych "Państwa prace były na naprawdę wysokim poziomie, możecie być z siebie dumne" :D Dzięki Martuś

      Usuń
  2. Gratulacje :) Taki mąż to prawdziwy skarb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami też bywa mocno wkurzający :D ale na poważnie, cieszę się że jest obok mnie

      Usuń
  3. Wiola!!!! Bosko!!! Gratuluje!!! O matko jak sie ciesze!!! Nie skromnie napisze: wiedzialam, ze zdasz i wiedzialam że na 5!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasia, powiedz mi lepiej co z tym naszym spotkaniem może jakoś uda nam się teraz, będę miała chwilę wolnego odsapnę bo potem wyjeżdżam się "wczasować" :D

      Usuń
    2. Kochana zdzwaniamy się i umawiamy! Koniecznie!!!!

      Usuń
  4. Moje gratulacje !
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo brawo i jeszcze raz brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje Wiolu :) Dla Ciebie za zdanie, a dla męża za cierpliwość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia wielkie DZIĘKI, Dzięki także za coś o czym wiemy tylko my dwie, za nasze rozmowy telefoniczne Poznanianko i za te parę lat naszej znajomości dość specyficznej - jesteśmy wciąż razem i gdzieś obok :D hehe ja zwyczajnie już się przyzwyczaiłam że tu jestem od tych kilku lat i ciężko byłoby mi zrezygnować a ty?
      Całusy

      Usuń
  7. Dziękuję no i widziałam że mnie w zabawie wytypowałaś musze w końcu odpowiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję ;) Powodzenia w osiąganiu kolejnych ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!