Pełna obaw zerkam na niebieską teczkę, tym razem pozwalam łzą płynąć swobodnie.
- ja Pani nie zoperuje- usłyszałam od chirurga – chce mieć
potwierdzone pisemnie, że hematolog i onkolog są zgodni i mimo diagnostyki
wyrażają zgodę.
Nie protestowałam, nie chciało mi się po porstu wzięłam
wszystkie badania, podziękowałam i skierowałam się do drzwi.- Pani Wiolu, jeszcze jedno proszę uzbroić się w cierpliwość.
„Tak, uzbroić w cierpliwość” powtarzałam sobie w myślach
wracając do domu.
Czekają mnie wizyty u kolejnych specjalistów, wszyscy się
boją, każdy chce mieć opinie kolejnego i kolejnego lekarza a ja chodzę od drzwi
do drzwi i bardzo szybko tracę chęć na dalsze konsultacje.Na co dzień staram się o tym nie myśleć, więc wymyślam sobie multum zajęć a to dzieci, zwykłe domowe porządki, robione już setny raz w tym tygodniu, moje pasje czy to te masosolne czy czytelnicze, prace zlecone czy przyjemny wieczór w towarzystwie małżonka. Tak, generalnie, na co dzień staram się o tym nie myśleć, ale…
Przecież zawsze jest jakiś ale, prawda? Ten punkt zapalny…
Ma 28 lat, tyle, co ja. Jest młodą mamą, uroczej dziewczynki
i kochającą żoną. Zamiast jej bujnych czarnych włosów i cery smaganej słońcem, nosi kolorową chustkę i ukrywa się w cieniu. Przeszła poważne leczenie maksymalną dawką chemii (ABVD\10\ BICOPIE\1\ ESHAP 2 x \ BIKOP ESKALOWANY 3 x) niestety choroba się nie cofa. Dzisiaj otrzymałam od niej maila z bardzo krótką informacją
„(…)Niestety lekarz
wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie mam szans. 10 miesięcy leczenia, nadziei,
że to cholerstwo ustąpi! (…) „
Przecieram łzy i staram się dobrać odpowiednie słowa tylko,
że w głowie mam kłębowisko samych pytajników.
- nasze historie są podobne – usłyszałam z jej ust, kiedy
spotkałyśmy się w poczekalni jednej z klinik – od razu Ci powiem, nie poddawaj
się… gdyby mnie zdiagnozowano odpowiednio wcześnie - zrobiła pauze - napewno oszczęziłoby mi to tylu nerwów
Pośpiesznie wystukuję na klawiaturze te trzy słowa „nie
poddawaj się, ja wierzę, że wszystko będzie dobrze”
Najtrudniej powiedzieć prawdę, gdy chce się żeby była inna. Bezsilność jest straszna. Chcemy pomóc i nie możemy. To chyba jest najgorsze.
OdpowiedzUsuńNie wiem Klepsydor ale jej słowa coś mi uświadomiły i boję się tego co dopiero teraz dostrzegłam.
UsuńBardzo mocno wierzę, że wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńJa też mam teraz koleżankę, której nie potrafię pomóc chociaż bardzo bym chciała. Ale ja nie jestem w takiej sytuacji jak ona i czasami mam wrażenie, że moje słowa otuchy jeszcze bardziej ją denerwują...
Wierzę!!!!
OdpowiedzUsuńNie znam namiarów na dobrego lekarza, nie znam nawet słów, które mogłyby przynieść pocieszenie..Jedyne co mogę,to się pomodlić.Modlę się za Was obie..
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki żeby wszystko się dobrze ułożyło
OdpowiedzUsuń