- co się dzieje skarbie? – zapytałam zaniepokojona
- nic – odpowiedział prędko i odwrócił się
Nie trudno było się domyśleć, że próbuje coś przede mną zataić. Podeszłam i
odwróciłam mojego starszaka. Jego twarzyczka,
co trochę wykrzywiała się w grymasie bólu a oczka szkliły od wciąż
napływających łez.
- Borysku
powiedz mi, co się dzieje – nalegałam- a nie pójdziemy do dentysty?
No tak, takim „magicznym” sposobem poznałam, w czym problem.
- chodź dam Ci
coś przeciwbólowego – wskazałam na opakowanie - uśpi ząbka, żeby przestał
dokuczać.
- i nie pójdziemy
do dentysty?- posłuchaj Kochanie to pomoże tylko na pewien czas nie na zawsze, więc żeby znowu nie zdarzyło się tak, że ząbek zaboli pojedziemy do lekarza. Wyleczy ząbka.
Dziecko kiwnęło niepewnie głową.
- A pamiętasz jak
nazywa się taki lekarz od ząbków?
- stomolog –
odpowiedział syn i roześmiał się przez łzy.
Ponieważ z
opieki poprzedniej poradni stomatologii dziecięcej nie byłam zadowolona,
szukałam jakiegoś innego rozwiązania. Wtedy z pomocą przyszła mi koleżanka
proponując wizytę u „jej” Pani doktor.
Zachęcona
opowieścią, przeplataną moim „żartujesz?” , „naprawdę?” „nie, to niemożliwe?”, postanowiłam w końcu spróbować.Pierwszej wizycie towarzyszył ogrom emocji zarówno nam rodzicom jak i dzieciom.
Po wejściu do poczekalni, od razu zauważyłam, że jest tam dość przytulnie, trochę domowo, nie „czuć” tych wszystkich środków dentystycznych a Pani w recepcji od razu się nami zajęła.
Nie musiałam, więc wsłuchiwać się w miarowe tykania poczekalnianego zegara i przebierać nogami lub też zajmować czas dziecku, które znudzone zaczyna mieć niezwykłe pomysły.
Te półgodzinne czekanie w poprzedniej poradni zawsze mnie mocno irytowało.
Pani doktor po dosłownie 2 minutach od załatwienia spraw rejestracyjnych zaprosiła nas do gabinetu i CIERPLIWIE (specjalnie wytłuściłam i powiększyłam litery, bo bardzo często w kontaktach z dziećmi właśnie tej cechy brakuje lekarzom) tłumaczyła mojemu starszakowi, do czego służy każdy z przyrządów!
Po dokładnym opisaniu i prezentacji poprosiła Boryska, aby otworzył buźkę i obejrzała bolącego ząbka.
A więc, cierpliwie tłumaczyła dziecku, co będzie robiła przy następnej wizycie, jakich narzędzi użyje a mój syn, który zaznaczam bardzo boi się dentysty z racji wcześniejszych dość trudnych przeżyć słuchał tego uważnie, kiwając potwierdzająco główką.
Troszkę zaskoczona, że Pani doktor wiedząc, że boli go ząbek zrobiła wizytę adaptacyjną zapytałam czy aby nie powinniśmy już zainterweniować.
- oczywiście, jednak
damy mu czas na oswojenie. Widzę, że chociaż już jest bardziej swobodny to na
początku mocno się stresował. Przy badaniu dotykałam ząbka, dokładnie go
obejrzałam i na razie go nie bolał. Proszę przyjść za dwa dni, w poniedziałek.
Po tych słowach usiadła
przy synu, uścisnęła mu dłoń, podziękowała i powiedziała żeby poszedł do
rejestracji, umówić się na kolejną wizytę. Syn wyprężył pierś jak na prawdziwego
mężczyznę przystało i dziękując uprzejmie, pełen zapału skierował się w stronę
poczekalni.
- Psze Pani,
chciałam się lajestrować – krzyknął głośno, ponieważ za kokpitu nie było w
ogóle go widać.
Byłam naprawdę
bardzo zadowolona z relacji jaka została nawiązana między synem i Panią doktor. Traktowanie dziecka w sposób poważny? To naprawdę nie zdarza się często!
Na poniedziałkowej wizycie również się nie zawiodłam.
Nasz
Przedszkolak sam usiadł na fotelu i siedział na nim całą wizytę, podczas gdy
Pani doktor wierciła, psikała, czyściła i dłubała…
Moje serce
przepełniała duma i choć na koniec, polały się łzy, to nie zmienia faktu, że
syn zebrał prawdziwe pochwały za tak dzielne zachowanie.
By potwierdzić jego
odwagę, wręczono mu dyplom i naklejki „dzielny pacjent”, co zupełnie wystarczyło
by mógł kolejne pół dnia chwalić się tym jakże wielkim osiągnięciem!
Życzę wszystkim
takich stomatologów dziecięcych! Kasiu a tobie
serdecznie dziękuję za „namiar” :)
Teraz ja mam ochote krzyczec "niemozliwe";) sama nigdy nie spotkalam sie z przypadkiem, gdy dziecko bylo traktowane jako pacjent wlasnie.informuje sie co najwyzej rodzicow i to nie zawsze,a dziecku co najwyzej karze sie siedziec cicho i nie plakac..a tu prosze,wystarczy potraktowac dziecko powaznie a nie protekcjonalnie i cierpliwie wyjasnic obolalemu i przestraszonemu malemu czlowiekowi,co sie z nim bedzie robic.jestem pod wielkim wrazeniem.i oczywiscie brawa dla Boryska;)
OdpowiedzUsuńPOprzednia poradnia kosztowała mnie łącznie 2 tys złotych i powiem Ci że lekarz chociaż młody nie wykazywał się większą empatią. Nie krzyczał aczkolwiek nie starał się "poznać" pacjęta.
UsuńTym razem było całkiem inaczej strasznie podobało mi się że Pani doktor traktowała mojego syna jak "dorosłego" wszystko jasno mu wyjasniając.
Cieszę się że udało mi się trafić na tak sympatyczną Panią doktor!
My właśnie przed pierwsza wizytą :/ oby Oli był tak dzielny
OdpowiedzUsuńNapewno się uda :) Życzę żebyście trafili na osobę cierpliwą i z odpowiednimi kompetencjami
UsuńDobry wieczór :-) Melduję się :-) Zajrzyj tu http://zaradna-mama.blogspot.com/2012/03/dzieciaki-u-dentysty-update.html to moje przeżycia z pierwszej wizyty z dzieciakami u stomatologa :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie idę poczytać
Usuń...pani Dr Duda to drobny blond aniołek, który czyni cuda z dziećmi :) bardzo sie cieszę ,że przekonała też Boryska :)
OdpowiedzUsuńJak narazie było suuuper! Borysek narysował dla niej "Pana Józka" człowieka o bardzo zepsutych zębach hahaha które on pan "stomolog" naprawił :D:D
UsuńWiola, jestem Ci niezmiernie wdzięczna za polecenie tej poradni! właśnie wróciłam stamtąd z Dominikiem i jestem przeogromnie szczęśliwa, że właśnie tam byłam! Wiesz jaki jest Dominik - boi ię wszystkich w fartuchach, byłam więc pełna obaw przed wizytą u dentysty... stresowałam się tak bardzo, że chyba w życiu aż tak nie byłam zestresowana! Pani doktor miała wiele cierpliwości, robiła wszystko co mogła aby Dominiczka uspokoić, mówił do niego ciepłym i spokojnym tonem, opisywała co będzie robiła... Dominik na początku był zachwycony i skupiony na wszystkim, nawet otwierał buzię aby Pani Doktor mogła zobaczyć ząbki! Po kilku minutach jednak Dominik się już zaczął denerwować, płakać, troszkę nawet krzyczeć... Pani Doktor nie dawała za wygraną i z wielkim sercem starała się dotrzeć do niego, tłumacząc mi przy okazji co się dzieje z ząbkami. Jestem dumna z siebie, że w końcu odważyłam się na wizytę u dentysty z moim szczęściem a najbardziej w tym wszystkim jestem dumna z Dominika! Zaskoczył mnie swoim zachowaniem (pozytywnie oczywiście!) i śmiem powiedzieć, że cała zasługa leży w rękach Pani Doktor! Polecam serdecznie wszystkim, moje dziecko jest niepełnosprawne, generalnie ciężkie w kontaktach z ludźmi zwłaszcza w obcych i ciasnych pomieszczeniach, to co dzisiaj jednak się stało pozwala wierzyć, że są lekarze z powołaniem do pracy z dziećmi!
OdpowiedzUsuń