Tego poranka wszystko zdawało się być inne, w kuchni nie unosił się zapach świeżo parzonej kawy, Pan kot nie dostał porcji swojego śniadania a w pokoju moich synów, próżno by szukać ich odkrytych nóżek...
Pochylona nad umywalką, pukając dokładnie twarz nie mogłam uwierzyć w swoje odbicie.
Blada z podkrążonymi oczami, z gardłem, które bolało i ... "inspirowało" mój organizm do wymiotów, wzywałam Pana Boga ku pomocy!
Prawie na czworaka poczłapałam w kierunku łóżka, przytuliłam głowę do poduszki i udało mi się zasnąć - na chwilę, dosłownie na chwilę, ponieważ zaraz zbudził mnie kolejny odruch wymiotny i wysoka gorączka.
House-a* tu nie trzeba żeby domyślić się, że dopadła mnie angina.
Z gorączką sięgającą 39 stopni siedziałam ponad godzinę w poczekalni, nie wspomnę wcale, że mnie chciało powykręcać na tym plastykowym krzesełku, że bolały mnie nerki, stawy, głowa to chyba pękła nawet, oczy ledwo patrzyły a jak już coś dowiedziały to i tak zdawało mi się, że jestem na naprawdę ostrym haju...
W tyłku miałam co sobie myśleli inni pacjenci, przytulałam się do zimnej ściany by za chwilę wyciągać z torby gruby sweter (tak, wiem, jest środek lata a dodam wam, że w moim mieście w ten dzień temperatury sięgały ok 27 stopni), cóż sweter ten pomagał mi choć trochę wytrwać fale zimna jakie mnie nawiedzały.
Dodam, że gdyby nie pewne konwenanse i mój wiek popłakałabym się chyba w tamtej chwili ... popłakała z bezsilności... ból głowy byłby tylko niewielkim dodatkiem :)
Na szczęście Pani doktor, szybko zareagowała, po pierwsze jeszcze w gabinecie dostałam tabletki na zbicie gorączki i porządny kubek letniej wody, który zdawał mi się zbawieniem w tamtej chwili.
Po drugie po wstępnych oględzinach, wypisano mi receptę z antybiotykiem i "wspomagaczami" z nakazem bezwzględnego leżania w łózku.
Po trzecie, nie uniknę kontroli, ponieważ "bez dyskusji" cytując Panią doktor mam się pokazać w gabinecie no i muszę wykonać kontrolne badania odnośnie moich węzełków.
Leżałam "zdechnięta", skazana na łaskę lub nie łaskę mojego małżonka, na szczęście miał ci on dobrego serca dla mnie bardzo dużo :) i niczym zawodowa pielęgniarka serwował mi kolorowy zestaw tabletek, cóż gorzej było z posiłkami, tutaj musiałam radzić sobie sama ale od czego są jogurciki, nic innego nie przeszłoby mi przez gardło.
Dopiero dzisiaj w czwartym dniu brania antybiotyku poczułam się odrobinę lepiej, na tyle by z łóżka napisać te kilka zdań wyjaśnień.
Niestety, dzisiaj towarzyszem mej niedoli stał się małżonek, leży złożony gorączką i tylko Pan Kot niczego i nikogo się nie boi i dzielnie leży przy nas "odganiając" choróbsko swoim pomrukiwaniem...
P.S
Ostatnim razem napisałam wam, że małżonek zrobił mi ogromną niespodziankę a jest nią...
... moja Ballerinka, ma jeszcze dodatkowy stół oraz kilka akcesoriów, niestety przez chorobę nie miałam okazji przetestować jej możliwości tak w 100% ale mogę powiedzieć jedno, działa TAK cicho, że po "traktorzącym" Łuczniku jej praca była jak miód dla mych uszu!
P.S 2
Jutro mój syn ma 3 urodziny... jak ten czas szybko biegnie - za szybko...
Jeej przykro mi z powodu choroby !! Zycze Tobie i Twojemu malzonkowi Szyybkiego powrotu do zdrowia !!! Suuuper prezent sprawil Ci maz :) Kotek sliczny :) A dla Synka zycze Duuuzo Zdrowia Usmiechu i Szczescia z okazji urodzin :) Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńOjojoj. Kurujcie się i wypoczywajcie. Trzeba wyleżeć takie dziadostwo.
OdpowiedzUsuńBalerinka jest piękna, już ją kilka razy oglądałam w sklepie. Gratuluję. Niech Ci dobrze służy.
Zdrówka duuuuuuuuużo dla Ciebie i mężusia a dla synka szczęscia i radości a przede wszytskim zdróweczka:)
OdpowiedzUsuńzdrowiej kochana;-)maszyna super napisz opinie jak już poszyjesz:-0 i 100 lat dla synka:-)
OdpowiedzUsuńzdrówka u nas też króluje angina składa nas po kolei :/
OdpowiedzUsuństo lat dla synka :)
Życzę dużo zdrówka, Wam z okazji choroby, i synkowi z okazji urodzinek. I zapraszam do mnie na Candy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zyczę zdrówka,tym bardziej że wiem co t znaczy angina od 20 lat walczę co roku z anginą ropną i to jest koszmar:))Ale zawsze się śmieję,bo jak choruję to sobie przypominam powiedzenie mojej babci:człowiek nie zwierze,wszystko przeżyje:)I nie zbagatelizuje zwykłej anginy,bo możesz sie nabawić strasznych powikłań.No i oczywiście zazdroszczę BAlleriny:))
OdpowiedzUsuńDuzo zdrowka zycze, kuruj si i wypoczywaj. Maszyna super a Pan Kot cudny!!! :) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZdrowia duuużo w takim razie, na maszynach się nie znam ale niech Ci dobrze służy :) I wszystkiego dobrego dla synka! Uściski!
OdpowiedzUsuńOj współczuję strasznie!i tak dzielna jesteś,ja przy anginie noszę przy sobie miseczkę,bo nie jestem w stanie śliny przełknąć:)duuuużo zdrówka,zwłaszcza dla Małżonka,bo za Tobą na szczęście już najgorsze...Czekałam na zdjęcie maszyny do szycia,po aparacie już nic trafniejszego na niespodziankę nie mogło zostać wybrane:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze dla synka!!Samych promiennych,radosnych dni:)
Dużo zdrowia :)
OdpowiedzUsuńMaszyna extra, małżonek się spisał :) Ja sama mam Łucznika, Lidię 2016 :P
Oraz wszystkiego najlepszego dla solenizanta!
Zdrowia Wiolu. I wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńA maszyna super!
Serdeczne dzięki :)
UsuńWiola!!!!!!!! TY mi tu nie choruj bo przecież ja czekam na pierwszą pracę wykonaną tą cudowną maszyną!!! Szybko zdrowiej!!!! A J. twardy synek da radę :) I co najważniejsze: dużo zdrówka dla Oskara od cioci , wujka i Kajenki w dniu jego 3 urodzinek :******
OdpowiedzUsuńKasiu, przekażę Wikusiowi życzonka ;) hihi
UsuńDuzo zdrówka ! dla Was
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla synka
łaki kota cudowne te poduszeczki
szczęściara ;;)
pozdrawima
współczuję, wiem co to angina, średnio dopada mnie raz do roku, a jak nie ona, to węzły chłonne...ehh życzę Wam zdrówka, a prezent od małżonka jest niesamowity:)
OdpowiedzUsuńDobrze mieć męża... a ja tylko żony miałem :(
OdpowiedzUsuńdużo zdrówka życzę,
OdpowiedzUsuńprezent uroczy !
no niestety, choroba nie wybiera. dobrze, że najgorsze już za Tobą!
OdpowiedzUsuńa czas leci, oj leci, zdecydowanie za szybko!
Zdrowia życzę!! Fajne niespodzianki Ci mąż sprawia!
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o nasze Maluszki to mi też czas ucieka jak szalony-nasz niedługo skończy dwa latka, a ja naprawdę nie wiem kiedy to zleciało!!
Współczuję- gardło- okropna sprawa.
OdpowiedzUsuńMoże będzie lepiej już- życzę zdrowia