UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

Tysia, czyli jak odreagowuje stres :)

Witam was po tygodniowej przerwie.
Wrzesień przyniósł nam niespodziankę w postaci pięknej pogody co mnie cieszy i napawa nadzieją, że jesień jednak nie tak szybko wkroczy w naszą codzienność a jeżeli o codzienności mowa... moja zmieniła się diametralnie za sprawą praktyk uczelnianych.
Codziennie rano biegam z uśmiechem na twarzy do maluchów i uczę się, uczę i jeszcze raz uczę, od dzieci, od opiekunów, od pań pomagających w codziennych rytuałach słowem praktykuję całą sobą.
Miałam to szczęście, że w tym roku udało mi się trafić do naprawdę dobrej placówki, gdzie nikt nie łypie na mnie swym gniewnym okiem, każdy stara się być serdeczny i pomocny, każdy ma dla drugiej osoby dobre słowo i uśmiech na dzień dobry i chyba nie muszę wam mówić jakie to ważne?
Niestety w swojej przygodzie z nauczaniem miałam nieprzyjemność trafić w miejsce gdzie atmosfera gęstniała z dnia na dzień gdzie protekcjonalizm wziął górę nad tym co powinno cechować nauczyciela... nad empatią!

Ale, ale zapędziłam się...
Mimo, że nikt mnie tam nie stresuje, każdy pomaga, odpowiada na 1000 zadawanych przeze mnie pytań to ja przeżywam w sobie wielki stres, wiecie jak odpowiedzialną pracę ma nauczyciel, jak wiele uwagi, serca i wysiłku musi włożyć w zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa, nie tylko tego fizycznego ale i psychicznego, komfortu przebywania w grupie, odbywania zajęć, ile trzeba siebie włożyć w przygotowanie do zajęć?

Dzieci chyba mnie zaakceptowały a dodatkowo po tym jak "ubrałam" naszyjnik od Kingi z Piecuchowa już całkowicie przypadłam im do gustu, każde chciało zjeść pączusia na mojej szyi :), dostałam pierwsze rysunki od dziewczynek, pierwsze przytulasy i całusy w rękę od małych dżentelmenów, to, że obdarzyły mnie zaufaniem i zawracają się powoli ze swoimi małymi problemami do mnie napełnia mnie ogormną radością i wiecie co ?
Dobrze się tam czuję :):)

Od przyszłego tygodnia pod czujnym okiem mojej opiekunki będę prowadziła zajęcia, zobaczymy jak mi pójdzie, stres jest ogromny to jak maluchy zareagują, czy coś ich nie znudzi, czy nie popełnię gafy tłumacząc im jakiś ważny temat... myśli sto pytań cały milion :)

Z tego mojego stresowania się w chwili wolnego, rozłożonej na kilka dni, po paręnaście minut powstała Tysia, mam nadzieję, że się wam spodoba.
Korzystając z weekendu wrzucę stworki do mojego sklepiku zainteresowanych zapraszam - zakładka u góry na blogu :) lub kliknij TUTAJ


3 komentarze:

  1. Tysia piękna, a co do maluchów... wszystko na pewno dobrze pójdzie, pozdrawiam Cię ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tysia słodka....powodzenia na zajęciach trzymam kciuki i pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!