UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

Przeczucie...

Znacie te chwile kiedy łapiecie głębszy oddech, serce zwalnia a cały świat razem z nim? Kiedy mija ta jedna, dziwna sekunda i nagle uderza w nas rzeczywistość, dochodzi do ciebie to co się właśnie wydarzyło albo to co się mogło wydarzyć... twój oddech przyśpiesza a żołądek zaczyna się skręcać boleśnie...


Jeszcze teraz emocje powodują, że moje ręce się trzęsą a oczy zachodzą łzami.

Dziwne jest to, że takie dni jak ten zawsze okraszone są jakaś taką nieprzyjazną aurą...

Od rana się śpieszyłam, najpierw wyprawiłam jednego syna do szkoły, drugiego do babci... wszystko szło jednak nie tak.
Jak na złość, spóźniałam się na każde z zaplanowanych spotkać, kiedy w końcu udało mi się dotrzeć na ostatnie odetchnęłam z ulgą. Teraz mogłam zwolnić , wyglądając jednak przez okno, zauważyłam, że niebo od północy zaczęło ciemnieć, pomyślałam, że jak się nie pośpieszę to pewnie wrócę do domu cała przemoczona, ponownie dzisiejszego dnia przyśpieszyłam więc kroku, po drodze "zaliczając" pocztę i bank.
Po pokonaniu "kolejkowych" ekscesów w banku, mając na uwadze, że za chwilę na pobliskim przystanku pojawi się mój autobus czym prędzej skierowałam się w stronę przejścia dla pieszych.
Niestety nim dobiegłam do świateł, sygnalizacja zmieniła się na czerwone, kląc pod nosem na swoje koślawe szczęście, widząc jak odjeżdża mi autobus, wyciągnęłam z kieszeni komórkę i spojrzałam na zegarek.
Po chwili obok mnie stanęła starsza Pani i jakiś młody chłopak, ludzie bez twarzy jak zwykło się mawiać - jedni z wielu mijanych na ulicy, powiem wam jednak, że ta fraza tutaj nie pasuje, ja (i myślę, że oni również), zapamiętam ich na długo...

Chwilę przed tym jak światło zmieniło się na zielone, ogarnęło mnie dziwne uczucie, że "ta Pani" po mojej lewej wyjdzie na ulicę.
Wiecie, to irracjonalne przecież w domyśle i tak miała wyjść bo przechodziła na drugą stronę, ale to było negatywne uczucie i wtedy właśnie to nieszczęsne światło zamigało na zielono a Pani niczym rasowa sprinterka ruszyła na przód!
Spoglądając w prawo nie zauważyła, że od lewej strony jedzie autobus...
Nie wiem nawet kiedy, jak... zdążyłam złapać ją za kaptur płaszcza i pociągnąć w tył.
Pani spojrzała na mnie zaskoczona, kierowca autobusu zatrzymał się i buczał coś pod nosem do starszej Pani, chociaż byłaby i jest to jego wina, że całe zdarzenie miało miejsce, w dyskusję z kierowcą wdał się chłopak a ja łamącym głosem zapytałam Panią czy wszystko w porządku.
Kiedy usłyszałam jej drżący głos z oczu popłynęły mi łzy, byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam jak zareagować.
Wraz z nieznajomym chłopakiem, tym który siarczyście skwitował jazdę kierowcy pomogliśmy jej wstać (tak, tak, pociągnęłam ją tak mocno w tył, że kobieta się wywróciła).
Kiedy Pani się już ogarnęła, podziękowała mi i się popłakała...
- przepraszam - wykrztusiła
- nie ma za co mnie Pani przepraszać, no chyba, że za to, że prawie zawału dostałam
- taka jestem dzisiaj od rana rozkojarzona...
- to teraz już niech Pani uważa na siebie - odrzekłam próbując się uśmiechać
- mam takie wrażenie - dodała - że ja panią skądś znam...
- nie sądzę... - odrzekłam i ponownie kazałam na siebie uważać, obie udałyśmy się w swoich kierunkach ale ja po drodze ocierałam łzy których nie umiałam powstrzymać.
Ten chłopak też był przejęty ale może jak na mężczyznę przystało lepiej radził sobie z emocjami... 
Po drodze zadzwoniłam do męża i płacząc mu w słuchawkę wszystko opowiedziałam.
- ale czemu ty Wioluś płaczesz?
- no nie wiem, nie umiem przestać - wykrzyczałam
Na co mój małżonek zareagował śmiechem.

Wiecie są czasem pewne zdarzenia, które tak mocno działają na nas, że chociaż starałbyś się bardzo, bardzo to i tak emocje biorą górę!
Przyszłam do domu, zasiadłam do komputera i postanowiłam wam to napisać...
Bo widzicie czasami ocieramy się o zdarzenia na które nie mamy bezpośredniego wpływu a czasami "coś" odgórnie nami kieruje...

Mogę śmiało napisać, że dzisiaj wygrałam ze śmiercią batalię o czyjeś życie a już na pewno o pobyt w szpitalu z powodu poturbowania przez autobus, targają mną rożne emocje... ale wciąż nie umiem zrozumieć tego skąd wiedziałam, że to się wydarzy?

23 komentarze:

  1. mój Boże, uratowałaś kobiecie życie! Skąd wiedziałaś? widocznie ta kobieta miała jeszcze żyć i to zdarzenie ma Wam (Tobie, Pani, Kirowcy i Chłopakowi) dać coś do myślenia. Ja nie wierzę w przypadki, ale wierzę w Opatrzność! trzymaj się dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem co to całe zdarzenia miało mi przekazać ale tej Pani z pewnością większą ostrożność :)

      Usuń
    2. tyle anielic uszyłaś..widocznie anioł stróz tamtej pani szepnął ci to i owo na uszko:)

      Usuń
  2. Aż mi ciarki przeszły!
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. BYŁAŚ DZIELNA Wiolu - to był dzień...słoneczka Ci życzę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a u nas na przemian słońce i chmury... dzięki

      Usuń
  4. Wiolka, brawo za zachowanie zimnej krwi. Jesteś wielka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy była to zimna krew biorąc pod uwagę moje emocje później... hehe ale dziękuję serdecznie :*

      Usuń
    2. Bo się spięłaś w odpowiednim momencie, później przyszły emocje. Nie każdego stać na taki gest. Pomyśl ile innych osób złapałoby się za głowę i zaczęło krzyczeć, a Ty wyciągnęłaś rękę w odpowiednim kierunku. Jestem pod wrażeniem opanowania.

      Usuń
  5. To się nazywa szósty zmysł :) przeczucie, którego nei jestesmy w stanie wyjasnić ono pomaga nam bardzo czesto podejmować najlepsze decyzje :) az sama się popłakałam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowita historia...
    Jesteś bohaterką:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nad takimi rzeczami człowiek długo się zastanawia a i tak nie wiemy, jak to się wszystko dzieje. Tak miało być, byłaś dokładnie tam gdzie miałaś być, i kiedy miałaś być. Co tym kierowało? Nigdy się nie dowiemy, ale to chyba lepiej, bo człowiek to wszystko potrafi sobie podporządkować i wykorzystać do cna. Teraz dobre wino wieczorem i relaks przy filmie, na którym będziesz się śmiać jak dzikus :) Dzień z dobrym uczynkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj byłaś aniołem tej Pani. Powinnaś być z siebie bardzo dumna. Ocaliłaś jej życie, a jej krewnym wielu łez i zmartwień. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi też szybciej serce zabiło, jak to czytałam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest jeden z tych dni o ktorym ani Ty ani zapewne ta Pani nie zapomni. Odwaznie sie zachowalas i dzieki wlasnie tej Twojej szybkiej dzielnej reakcji ta Kobieta zyje ,a to najwazniejsze !! :) Trzymaj sie to byl jednak Dobry Dzien :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale przeżyłam emocje czytając Twoją relacje a co dopiero Ty,którato przezyłaś osobiscie!!!Szok.Możesz w pełni powiedzieć,że uratowałaś ludzkie zycie...a to juz wielka rzecz.Niewiele osób przez całe swojeżycie może tak powiedzieć.Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz ja nie wiem co napisać. Łzy mi popłynęły! Jesteś wielka i tak trzymaj:)
    Cieszę się że tak zareagowałaś.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. jestes moj hero - podziwiam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Anioły Stróże chodzą po ziemi i Ty jesteś jednym z nich :) Trzymaj się, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. czaem tak jest ze pzreczuwamy jakieś nieszczescie ...

    OdpowiedzUsuń
  16. Popłynęły mi łzy, najwspanialsze jest to, że jeszcze są osoby, którzy mają odruch ludzki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. I jak tu nie wierzyć w Anioły..? :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!