Kiedy pewnego dość z resztą zimnego i deszczowego wieczora zawitaliśmy w Orzeszu, jeszcze nie przypuszczałam, że zaraz ktoś skradnie mi serce... a skradł uroczy, szary maluszek trzymany na rękach poprzedniej opiekunki.
To już dwa lata jak miesza z nami ten dostojnik, dzisiaj post dedykuję mojemu milusińskiemu.
Proszę Państwa oto Pepe Pan Kot.
Ja uważam sesję za udaną :)
Pepe był długo cierpliwy ale w końcu panicz zaczął się myć stwierdzając pewnie, że musi wyglądać jeszcze lepiej w końcu się ostentacyjnie do mnie odwrócił swoją szacowną czteroliterówką a na koniec spojrzał wymownie :p
Całusy kochani!
Śliczny;) Mnie moje ostatnio strasznie z równowagi wyprowadzają;)
OdpowiedzUsuńPiękny :) Kolejnych wspaniałych i mruczących rocznic :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam koty, a Twój jest piękny :)
OdpowiedzUsuńpiękny kot, jakby stworzony do głaskania
OdpowiedzUsuńAle jestem wspaniały :)
OdpowiedzUsuń