UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

Prezencik i nasza wyprawa

Zmiany w moim M postępują, wciąż dodaję, zamieniam i czuję się z tym naprawdę dobrze.
Już nie mogę się doczekać, aż przyjdzie czas na malowanie mebli w kuchni, lecz tym razem, chyba kupię aerograf, przede wszystkim po to by malowanie trwało szybciej. Zacieram więc rączki a póki co pokażę jaki sprawiłam sobie prezencik....
Prezentem są nowe poduszki na narożnik, to trzy bawełniane poduchy z transferowymi napisami o których marzyłam już od dłuższego czasu. Nawet nie wiecie jak dużo radości miałam z ich zrobienia :D tak ładnie wkomponowały się w mój nowy "dizajn" mieszkania.

 
Ponieważ jeszcze parę dni temu padał deszcz a pogoda nie pozwalała na swobodne spacery z dziećmi, spędziłam ten czas na relaksowaniu się w towarzystwie moich nowych "uszytków", popijaniu pysznego kompotu i czytaniu nowej książki :D





Już od dłuższego czasu planowaliśmy z mężem małą wyprawę rowerową. Małą bo ani ja ani małżonek na rowerze się nie poruszaliśmy, mając na uwadze naszego najmłodszego synka. Dzisiaj pogoda się poprawiła. Postanowiliśmy, że jest to świetny czas na wspomnianą wyprawę.
Tuż po 9:00 rano ruszyliśmy w nasze lasy, a trzeba wam wiedzieć, że lasy mamy naprawdę piękne.


Na swojej drodze spotkaliśmy "czyścicieli" czyli leśne żuczki, które w pocie czoła oczyszczały las z różnych, bardzo różnych odpadków ;) 


Mieliśmy dobre humory, dużo krzepy i chęci by odkrywać leśne skarby.


Czasami jednak zdarzało się, że tata musiał nosić rowerek a dzieci odpoczywały maszerując na nóżkach.


Po dotarciu do pierwszego przystanku, rozłożyliśmy nasze śniadanko i dalej w atmosferze żartów i snucia opowieści o przyrodzie odpoczywaliśmy posiłkując się jak stwierdził mój starszy syn "najlepszymi kanapkami na świecie"


Po naładowaniu akumulatorów i ruszeniu dalej w las, nagle okazało się, że ma on do zaoferowania dużo słodkości....




Zdjęć zrobiłam całą masę, ale tak ciężko zdecydować się na to, które jest dobre by odzwierciedlić to jak ciekawie jest w takich miejscach i że czasem wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć by dostrzec mieszkańców lasu...




Dlatego wybrałam tylko kilka, czy najciekawszych na pewno nie, ale przynajmniej pokazują całe bogactwo lasu. 
Następnym punktem naszej trasy było Uroczysko... 



Nad uroczyskiem spotkaliśmy takie cudne ważki, jak na zdjęciu poniżej.
Czasami miałam wrażenie, że wszystkie te trzmiele, ślimaki, ważki, pszczoły i inni mieszkańcy lasu specjalnie pozowali do zdjęć bym mogła ukazać ich prawdziwe piękno, bywało że podchodziłam bardzo, bardzo blisko jednak one nie odlatywały... 


Niestety Pan ślimak na usilne wołanie chłopców "ślimak, ślimak pokaż rogi dam Ci serca na pierogi" nie zareagował i dostojnie odwróciwszy się od nas poszedł w swoim kierunku.  


Na koniec odchodząc z Uroczyska pięknie zakumkała nam zielona żabka :) Chłopcy byli w siódmym niebie.


A wy lubicie taką formę spędzania wolnego czasu?
Serdeczności!

4 komentarze:

  1. wiolu pięknie cudne dzieciaki, ale czemu ciebie nie ma na zdjęciach? daj dzieciakom aparat niech zrobią rodzicom foto:) pzdr.papap

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała wyprawa i przepiękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne podusie

    fotki fantastyczne z wyprawy

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczne zdjęcia piękna wycieczka ach rozmarzenie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!