Patrząc na kubek parującej herbaty z sokiem malinowym, siedziałam otulona kocem i marzyłam by ten świdrujący ból głowy ustąpił i żeby ktoś zgasił wschodzące słońce.
Brak snu zrobił swoje. Wkurzało mnie nawet tykanie zegara i cichy pomruk naszego pupila.
Co trochę spoglądałam na śpiącego syna.
Świszczący oddech powodował u mnie ciarki, mogę rzec z całym przekonaniem „proszę Państwa sezon chorobowy uważam za otwarty” Westchnęłam i sprawdziłam czy nie ma gorączki. Na szczęście nie miał.
Dzisiaj już do przedszkola nie pójdzie.
Idę posiedzieć przy trzecim już kubku kawy i obejrzeć nowy katalog z Ikei a to wszystko póki moje maluchy ładnie się bawią.
ja też sezon chorobowy uważam złapało przeziębienie maksymalne, tylko czekam, aż moja córka się zarazi, a zaraz potem kot zacznie kichać , bo tak to potem idzie lawinowo, tylko dziwne, że mąż się opiera zarazkom...odporny jakiś:-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
a my sie jeszcze dzielnie trzymamy
OdpowiedzUsuńzdrówka zycze
Tak, ja tylko czekam kto pierwszy zacznie kaszlec u nas...To juz na stale wpisane jest we wrzesien i kolejne miesiace. Jedno konczy goraczkowac, drugie zaczyna a potem trzecie i czwarte;)
OdpowiedzUsuńZycze szybkiego powrotu do zdrowia i przedszkola Twojemu maluszkowi :)
to masz tak jak ja... dziś umarłam :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam