Ponieważ miara była ostatnim egzemplarzem, co przejawiało
się licznymi zniszczeniami, odłożyłam ją i obiecałam chłopcom, że zakup taki
zrobimy jak będzie dostawa.
Będąc już w domu widziałam, że Boryskowi jakaś myśl nie daje
spokoju…
- no więc mamo – zaczepił mnie w końcu - wiesz ile mam
wzrostu?
- hm, może z metr dziesięć – odpowiedziałam, dokładnie oglądając
mojego starszaka
- a widzisz, gdybyś mi kupiła miarę to znałabyś odpowiedź –
odparł syn, podpierając się pod boki.
- a czy to jest aż tak ważne – zapytałam zaskoczona - żeby
na tym pięknym czole zagościła ta wielka chmura burzowa?
- tak, bo chłopcy je mają – zakończył zakładając na
siebie ręce.
- a skoro chłopcy mają… - odrzekł mąż i nie dokończył,
skupiając się na talerzu kolorowych kanapek.
Widziałam, że mały chciał coś jeszcze powiedzieć, ale drżąca
broda skutecznie mu to uniemożliwiła.
Przykucnęłam przy synu i zamieniłam z nim kilka słów.
Mąż przez chwilę przypatrywał się nam z uwagą a następnie z uśmiechem zapytał.
- nie mów, że zrobisz mu tą miarę? Znam to spojrzenie!
- przecież nic nie mówię
- za dobrze Cię znam!
Zaśmialiśmy się z Boryskiem i przybiliśmy piątkę.
Na drugi dzień, nasza mała umowa została wdrożona w życie.
Moje dziecko ma to czego bardzo pragnęło a ja… pewną cenną obietnicę.
Miary stworzyłam dwie, jedną dla chłopców drugą dla ich
kuzynki.
Wszystko, prócz elementów przyklejanych, jest malowane własnoręcznie.
Zazdroszcze talentu manualnego, miara wyglada swietnie.Wyjatkowa, bo zrobiona przez mame dla syna,a wlozony wysilek i serce zawsze stoja wyzej niz masowka z marketu;) ja nawet jak namaluje dla Wojtka kota,musze go potem przekonywac,ze to na pewno kot;D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHahaha twoje ostatnie zdanie mnie rozbawiło :) Dziękuję za komplement,fakt włożyłam dużo pracy w tą miarę ale generalnie nie jest aż tak ciężko ją zrobić. Wystarczy że masz pomysł, parę "gadzetów" i nożyczki hehehe reszta tworzy się sama. Zachęcam do zrobienia ;) Pozdrawiam!
Usuń