- a którą? – pytam syna
- no o czerwonym kapturku i strrrrrraszliwym wilku – rzekł szczególnie
podkreślając „r” które całkiem niedawno nauczył się pięknie wymawiać.
- może jakąś inną, w końcu „Czerwonego kapturka”
czytaliśmy kochanie wczoraj i chyba przedwczoraj także. - mamo, ale ja chcę bardzo, bo nie pamiętam czy ona tam jagódki zbierała czy poziomki a to ważne wiesz, bo babcia mówi, że jak za dużo jagódek się zje to można mieć problemy z brzuszkiem.
- acha – zrobiłam wielkie oczy
- a wiesz jak to jest, później wilk zjadł kapturka i jak ona
miała problemy z brzuszkiem to wilk też powinien mieć prawda?
- wiesz co synu, masz rację lepiej przeczytajmy czy były to
poziomki czy jagódki. – opowiedziałam prędko, mając cichą nadzieję, że
ciekawość mojego dziecka zostanie zaspokojona.
W naszym wypadku przygoda z czytaniem bajek zaczęła się dość
"banalnie", a dokładniej mówiąc od kłopotów ze snem starszego syna.
Początkowo wymyślaliśmy historyjki, wspominaliśmy krótkie zabawne zdarzenia żeby pomóc maluchowi w zaśnięciu i przezwyciężeniu strachu
nad nękającymi go koszmarami. Bywało, że musieliśmy się porządnie nagłowić żeby chciał zasnąć.
Pewnego dnia a dokładniej mówiąc w dzień dziecka, będąc na
zakupach i zastanawiając się, czym sprawić przyjemność naszym dzieciom, wpadła mi w
ręce pięknie przyozdobiona Złota Księga Bajek.
Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego,
ale po otwarciu tej Księgi nie tylko treść, ale i ilustrację były dokładnie takie,
jakie zapamiętałam z mojej kolekcji bajek.
Nie musiałam przekonywać męża, choć ten trzymał już w ręce
najnowszy model autka na sterowanie. Wiedział doskonale, że ta książka to
świetny pomysł.
Borysek zareagował bardzo entuzjastycznie na podarunek. Z zainteresowaniem
oglądał obrazki i domagał się przeczytania tajemniczych treści i chociaż sporne są dla mnie
niektóre z opowiadań to nie zmienia faktu, że większość z nich jest
cenną nauką dla naszych pociech.
I może to już dobry moment żeby głośno powiedzieć : Czytajmy dzieciom, to naprawdę ważne!
Dla nas to raptem 20 minut a dla dziecka, podróż w niezwykłą
krainę, jaką jest wyobraźnia.
Mogłabym wyliczać tysiące powodów, dla których rodzice
powinni czytać swoim dzieciom, opowiadać o rozwijającej się wyobraźni,
kreatywności, umiejętności skupienia, cierpliwości, ciekawości poznawania i
dociekania, o tym, że te kilka kartek papieru buduje niezwykłą więź między
rodzicem a dzieckiem… tak, mogłabym tak wymieniać, ale chciałam wspomnieć tylko
o jednym małym geście, który dla nas rodziców Boryska jest szczególnie ważny.
Chcę powiedzieć o uczuciu dumy, jaka ogarnia nas na widok
naszego dziecka, które samodzielnie sięga po książkę a także o tym jak opowiada sobie historyjkę na podstawie ilustracji.
- ach mamo nie ważne, że nie umiem czytać, mam jeszcze
obrazki!– powiedział mi kiedyś syn, będąc pochylonym nad książką.
Teraz Boryskowe składanie literek zaczyna nabierać wydźwięku. Powolutku rodzi się w głowie obraz posklejany z tych pojedynczych znaczków.
- mamo, chcę nauczyć się czytać, będę czytał tak jak ty i
tatuś – oznajmił przy kolacji, po czym zastanowił się chwilkę i z pełną powagą kontynuując
dodał – będę czytał na dobranoc Wiktorkowi, bo on jest malutki wiesz i
potrzebuje mnie!
Bycie mamą to naprawdę świetna sprawa. I sami powiedzcie, książki
mają wielką moc!
Oglądałam niedawno tą książkę - też miałam bajki z identycznymi ilustracjami (choć ja miałam te bajki podzielone na dwa cienkie tomy a tam wszystko jest w jednym ;) ) - mam w planach kupić ją w prezencie bratankowi Programisty tylko muszę zaplątać do jakiejś księgarni ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, zbiór pięknych bajek. Z tej serii są trzy egzemplarze, czerwona, niebieska i żółta. My posiadamy dwie Czerwoną i Niebieską
UsuńO, nawet nie wiedziałam ;) Ja oglądałam tylko czerwoną :)
Usuń