UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

Daleko od domu

Wyszłam z samochodu i wciągnęłam mocno rześkie, górskie powietrze.

Jaśmin! Obok domu babci rośnie jaśmin, rozpościera w około siebie cudowny zapach mieszany z ostrym zapachem suszonego siana.
Rozglądam się powoli i rejestruję każdy szczegół, tak niewiele się tu zmieniło...
Moje rozmarzenie, przerwał głośny śmiech dzieci.
Borysek z Igorem popędzili w kierunku starej furtki, przekrzykując się "ja będę pierwszy" na co drugi odpowiadał "nie, bo ja!".
Wtem drzwi uchyliły się, a w niech dostrzegłam babcię.

Taka jest malutka, taka ukochana ze srebrnymi włosami i tym cudownym ciepłym spojrzeniem.
Uściskałyśmy się serdecznie, podczas gdy dzieciaki ganiały się po podwórku nie zważając na konwenanse.

Znacie to uczucie, kiedy każdy skwer, każdy kąt, nawet archaiczna klamka od furtki budzi tysiące wspomnień?
Gdzie kamienna droga niedbale układając się we wstążkę przywodzi na myśl małą dziewczynkę w zwiewnej sukieneczce i słomkowym kapelusiku – ta dziewczynka ze wspomnień przeskakująca na jednej nodze z kamienia na kamień to ty!

I gdzie by twoje oczy nie spojrzały tam wylewają się całym strumieniem, barwne wspomnienia i uczucia z nimi związane.
Wszystko, wszystko ma swoją historię a ja jestem jej częścią i tylko przez chwilę ukuło mnie, że dziadki sił nie mają by zadbać o domostwo, że to domostwo starzeje się razem z nimi, podupada, garbi, zachodzi rdzą, porasta mchem i powoli staje się tylko wspomnieniem tego, czym było kiedyś.

Na szczęście trwało to tylko chwilę, bo to nie jest ważne, póki mam w sobie żywe, ciepłe wspomnienia, póty to wszystko ma dla mnie tak samo wielkie znaczenia jakby wyglądało te dwadzieścia parę lat temu!

- Chodź Wiolu – poprosiła babcia i powoli podpierając się laską skierowała w stronę sadu.
Cóż, sad nie był tym sadem z dzieciństwa.

Natura zrobiła swoje. Śliwka, choć wciąż obecna pogrążyła się towarzystwem ogromnych krzewów, chwastów i pokrzyw. Jabłonie straszyły sękatymi gałęziami a dawna droga w pole porosła wielką trawą.
Zobaczyłam także wielki trud babci.

Na kupce leżały stare obłamane gałązki, skoszona trawa, chwasty i pokrzywy, wtedy dostrzegłam coś jeszcze…

- tylko Wiolu to nie jest prawdziwy ogródek – zaczęła babcia - tak tylko patyczki powbijałam żeby kury nie rozgrzebały mi tych roślinek. Zdrowie już nie te – smutno zakończyła.

A ja… cóż ja byłam pod ogromnym wrażeniem. Dla mnie ten ogródek był piękny!

Widzicie w dobie gdzie większość gospodarstw na wsiach zaczyna przypominać kiczowate dworki, pełne „ceramicznych” gryfów, krasnali, lwów, ten jej ogródek przypomniał mi o wielkiej miłości mojej babci do roli, do ziemi, jej uprawy, celebrowania każdego owocu, jaki wyda.

Jak bardzo ta moja prawie 80 – letnia babcia musi kochać ziemię, że mimo problemów ze zdrowiem idzie, systematycznie znosi te patyczki by ochronić kilka krzaczków przed zwierzętami.
Jestem pełna podziwu dla jej pasji i miłości!

- Babciu, ależ on jest piękny! – krzyknęłam – jest naprawdę świetny!
- coś ty, to tylko kilka patyków, żaden tam ogród

- a ty jesteś skromna jak zawsze – dodałam dla żartu i objęłam ją ramieniem.


Widzicie, to miejsce jest dla mnie pełne magii.
To miejsce gdzie biegałyśmy z siostrą nad pobliską rzeczkę i wrzucałyśmy patyki sprzeczając się, który będzie pierwszy, gdzie robiłyśmy pikniki dla naszych lalek, albo krzyczałyśmy „hej echo, powiedz coś” a echo odbijające się od gór odpowiadało „coś…oś…”, na co my wybuchałyśmy śmiechem, wymyślając kolejne zdania.

Nie jestem w stanie opisać ogromu wrażeń, po prostu pokochałam to miejsce już dawno temu i choćby wszystko tam się zapadło to i tak dla mnie ta połać ziemi będzie jedyna i wyjątkowa.

12 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia! Piękny tekst, chyle czoła za podejście do "staroci" w końcu nie wszystko jest do wyrzucenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne zdjęcia!!! wspaniale opisane!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Ty.... poplakalam sie.
    Czasami tak mi brakuje najblizszej rodziny... Chcialabym miec mozliwosc odwiedzenia moich kochanych babc, wtedy kiedy tylko dusza zapragnie...

    Piekne zdjecia i tekst.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już po raz drugi tu zaglądam, podziwiam ..i nie potrafię wykrzesać z siebie sensownej wypowiedzi.Czegoś tak smutno-pięknego,tak wzruszającego,jak ogród twojej babci dawno nie widziałam..ten ogrom pracy!i wiesz co jeszcze jest piękne?twoje dzieci zjadajace z apetytem truskawki;) byloby smutno, gdyby po zasadzeniu z takim poswieceniem,mialy sie zmarnowac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, moja babcia napewno doceni twoje słowa, a na zdjęciu dziecko które zjada truskawkę to Igorek, syn mojej "cioci" pisze w cudzysłowie bo różnica wieku między nami jest bardzo niewielka, tak więc i nasze dzieci dzieli raptem rok różnicy :)
      Czyli jaśniej... na zdjeciu widać mojego kuzyna Igorka.
      Wiesz że mnie tez wzruszył ten ogródek...

      Usuń
    2. hihi...Między mną a moją siostrą jest większa różnica wieku niż między nią a Wojtkiem,więc wiem o czym mówisz;)teraz, widzę jaką gafę popełniłam, jedyneco mnie ratuje,to truskawka na pierwszym planie,która nieco zakrywa twarz;)

      Usuń
  5. Uwielbiam takie klimaty. Wiola masz ogromny dar pokazywania wszystkiego w taki sposób,że zawsże zachwyca :) JESTEŚ WIELKA!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje Wam za miłe słowa. Dla mnie to miesce jest wyjątkowe, bez względu na to w jakiej znajduje się kondycji :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!