UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

A se pomarudze, dzisiaj mi wolno!


Ten post będzie bardzo subiektywnym, mocno marudnym, generalnie opiewającym w liczby wywodem na temat stanu mej frustracji na stan rzeczy!
Nie wiadomo o co chodzi? To znaczy, że o pieniądze chodzi drodzy Państwo!

Furczy mi w płucach, kaszel powoduje odruch wymiotny a z nosa leje się katar, ale… ale musiałam, zmuszona załatwieniem na cito spraw urzędowych udać się do centrum miasta. I się udałam, ku swojej wielkiej niechęci.

Początkowo posilając się tabletkami, uzbrajając w cierpliwość i z zapasem dobrego humoru zasiadłam w służbowym aucie męża i niczym prawdziwa gwiazda powiedziałam małżonkowi gdzie ma moje szlachetne cztery litery zawieść.  
Towarzyszyły nam dobre humory. 
Jak widać na zdjęciach, mąż kazał mi chwalić się stworzoną broszką, nie zważając na moje protesty. Pozuje więc, nieśmiało unikając kontaktu wzrokowego :)
Kiedy w końcu dotarłam do urzędu, z werwa wkroczyłam na sale i zaniemogłam!
Okazało się, że wszyscy obecni, chcą usilnie do tego samego pokoju, co ja. 
W kolejce spędziłam (nie żartuje!!!) ok dwóch godzin. 
Mój względnie dobry humor, wspomagany tabletkami powoli przygasł. Pomyślałam jednak, że u lekarza będzie lepiej, w końcu dostanę receptę, wykupię leki, wyzdrowieję…
Owszem wizyta przebiegła dość szybko i sprawnie a Pan doktor wystawił mi receptę, jak się okazało w aptece na kwotę 97 zł, co wywołało u mnie atak duszącego kaszlu i pogłębiający się ponury nastój.

Zła na cenę, jaką przyszło mi zapłacić za leki, zła na stracony czas w kolejce w urzędzie, zła na pogodę, zła generalnie już na wszystko, mijając sklep z butami przypomniałam sobie, że przecież moi synowi nie mają butów na zbliżającą się zimę.
Wstąpiłam… i tak zostawiłam Pani ekspedientce łącznie 130 zł.

W planach miałam jeszcze odwiedzenie mojej księgarni i odebranie książki, którą zamówiłam. jak szaleć to na całego prawda? 
Tym razem z mojego portfela wyciekło ok. 35 zł.
Już miałam wracać do domu, kiedy idąc sobie spokojnie ulicą spotkałam koleżankę z dawnych lat, tak się rozgadałyśmy, że postanowiłyśmy wpaść na kawę do pobliskiej kawiarenki. 

Bilans ostateczny: Kawa 8 zł, ciastko 3,50. 

Po miłej rozmowie ze znajomą tym razem skacząc między kałużami zabrzęczał mój telefon. 
„Brzękiem” okazał się małżonek, który zakomunikował mi cyt. „ na kość przemarzłem i muszę się czymś rozgrzać, proszę wymyśl coś” wymyśliłam więc kolejną kawę za 8 zł, tym razem na wynos.
Lista żądań małżonka na tym się nie skończyła i za chwilę usłyszałam „ no i jeszcze 4 hamburgery z McDonalda… jakbyś mogła oczywiście” w ostateczności wzięłam 6. Dla męża 4 i chłopców po jednym. Wydałam na to coś ok. 18 zł (nie pamiętam czy są po 2 zł czy po 2,50 :D) 

Spotkaliśmy się ze ślubnym, obdarowałam go „śniadaniem” i postanowiłam odwiedzić jeszcze pasmanterię.

Mijając po drodze nowy dworzec przystanęłam na chwilę i zrobiłam mu kilka zdjęć zdjęć, niestety niektóre nie nadawały się zupełnie do jakiejkolwiek publikacji.
Zrobiłam także zdjęcia kilku urokom związanym z wielką modernizacją naszego ścisłego centrum.
Jako, że deszcz zaczął „siąpać” mocniej a wiatr hulał moimi zmierzwionymi włosami zaczęłam biec w kierunku pasmanterii i wchodząc tam zorientowałam się, że skończyły mi się chusteczki higieniczne, co zmusiło mnie do NATYCHMIASTOWEGO udania się po nie, w innym wypadku groziło „zielonymi” na płaszczu.
W aptece nr dwa zostawiłam aż 1 zł. W Pasmanterii, mimo, że drobiazgowo pozbyłam się 30 zł i spędziłam dobre 40 minut. Pozdrawiam Panią ekspedientkę :D 

Ok. godziny 14 mocno już zmęczona objawami choroby, pogodą, zirytowana do granic możliwości postanowiłam wrócić do domu.
Po drodze mąż przypomniał , że nasza lodówka jest pusta bo chorująca od poniedziałku małżonka nie zrobiła porządnych zakupów, co on oczywiście rozumie. 
Tym sposobem, więc "zaliczyliśmy" market po drodze kupując naprawdę kilka produktów spożywczych, pozbywając się 60 zł.
Dopiero po powrocie do domu zorientowałam się, że mój portfel jest szczuplejszy o … bagatela 391 zł. 
Nie żebym była skąpcem, albo przesadnie oszczędzała, ale naprawdę tak sobie myślę, że źle się dzieje w naszej Polsce.

W jeden dzień pozbyłam się prawie jednej trzeciej wypłaty co niektórych ludzi…
A za pasem zima…. Kurtki trzeba kupić, buty też, cieplejsze ciuchy, niech ci się przydarzy, że do tego przyjdzie jeszcze kupić coś ponad stan, chociażby leki, nagła wizyta u lekarza?
Rany, co z tymi cenami w Polsce? Co z wypłatami?

Moja odpowiedz brzmi … nie, zdecydowanie NIE!

35 komentarzy:

  1. Niestety, jest coraz gorzej i nie zapowiada się, żeby miało być lepiej:(((

    OdpowiedzUsuń
  2. my też wczoraj podliczyliśmy nasze wydatki, wydajemy więcej niż zarabiamy i to jest przerażające...od dziś oszczędzamy jeszcze bardziej:(trzymaj się buziaki Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie przeraza jak słyszę, ze ktoś zarabia po 1500 zł. Na co to starczy? Na opłaty? A gdzie godziwe życie?

      Usuń
  3. Masz rację, świetnie to opisałaś:), pieniądze po prostu wypływają....z kieszeni:). Ślicznie Ci w tej broszce!
    Dużo zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutne, ale prawdziwe :( Przykro to pisac, ale bardzo sie ciesze, ze wyjechalam za granice tym bardziej,ze wspomagam chorych rodzicow finansowo.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak emeryta w Niemczech stać na wczasy 2 x w roku naszego... nie stać na zrealizowanie recepty :(

      Usuń
  5. o ja ja ciebie dobrze rozumiem byłam dzisiaj na rozmowie o prace i kwota jaka mi zaproponowali powaliła mnie na kolana 700zł -250 na dojazdy to zostaje.....chyba na waciki:/zasrana Polska!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!zdrówka życze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem w szoku!!! Na co Ci to miało wystarczyć?? Mam nadzieje, że wstałaś i podziękowałaś... życzę powodzenia w znalezieniu pracy w godnych warunkach ze wspaniałymi ludzmi i przede wszystkim za godziwe wynagrodzenie!

      Usuń
  6. niestety coraz gorsze mamy warunki, wszystkie ceny rosną tylko nie wypłaty ;/ i to już od dłuższego czasu - w ciągu dwóch lat kupując praktycznie to samo co miesiąc jeśli chodzi o żywność kwota wypływająca z portfela wzrosła o około 200 zł (przy dwóch osobach)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie to opisałaś... cała prawda... większość moich znajomych za nim wyda 1 zł ogląda go 100 razy... to przykre jest ileż można sobie wszystkiego odmawiać???
    źle się dzieje w naszym kraju jest to przykre bardzo ...
    ja teraz nie pracuję o jak pomyślę, że musiałabym Małą zostawić na 12h by iść na dyżur a zarobić tyle co na opiekunkę na przejazdy mi chyba by M. musiał dorzucić ... to cóż... wybór prosty :/ a szkoda ...
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo źle się dzieje, wmawiają nam że kryzys na całym świecie ale ile prawdy w tym że u nas ceny Europejskie a wypłaty jak w Rumuni

      Usuń
    2. O to to!Podczas ostatniej wizyty Mężozwierza udaliśmy się do marketu nieco go obkupić- że niby u nas taniej.Kupiliśmy tylko chleb ( nasz smaczniejszy),bo się nie opłacało zupełnie.Ceny bardzo podobne,tylko wypłaty całkiem inne..
      Do pracy zaplanowałam sobie pójść,gdy tylko W.nada się do przedszkola.Zarobić na studia i skończyć te 3 brakujące semestry...Ponieważ musiałabym pracować na pełen etat,w przedszkolu trzeba byłoby dopłacać z tytułu 8 godz opieki nad dzieckiem,doliczyłam paliwo na dojazdy w obie strony i...musiałabym dopłacać do interesu ok 100zł na miesiąc.Pozostaje dorobić sobie pare groszy na czarno od przypadku do przypadku.I tak oto młoda,zdolna do pracy osoba zasila kręgi bezrobotnych..Takie rzeczy tylko w Polsce.
      A broszka zapiera dech!

      Usuń
    3. Kochana juz pisałam u ciebie że trzymam kciuki za lepsze czasu :)

      Usuń
  8. doskonale to rozumiem, też ostatnio zauważyłam, że za dosłownie klilka codziennych produktów płaci się zdecydowanie więcej, a pieniązki lecą jak woda:/ a jak kupowałam coś tam w kiosku i się zdziwiłam, że cena poszła do góry, to ekspedientka dobrze to skwitowała... ja do niej: tak drogo? No tak wszystko idzie w górę..., a ona na to: nie wszystko. Wypłaty stoją w miejscu.
    Święta racja...oj źle się w tym kraju dzieje:/

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak na poprawę nastroju pod tą smutną, acz prawdziwą notatką - wyglądasz pięknie, nawet chora. ;>
    Co do zarobków - masz rację. To frustrujące, że często starcza nam jedynie na opłaty i jako takie wypełnienie lodówki. A i też nie zawsze. A co z resztą? Człowiek na każdym kroku musi sobie czegoś odmawiać, a chciałoby się po prostu godnie żyć - nie na wypasie, po prostu tak aby wystarczało na podstawowe potrzeby w tym ubrania. U nas wygląda to podobnie - jedziemy do marketu dosłownie po kilka rzeczy - pieczywo, szynkę, coś dla dziecka - a przy kasie okazuje się, że jednak stówa, nie wiadomo skąd. Takie są realia, szczerze zaczynam powątpiewać, że cokolwiek w naszym kraju zmieni się na lepsze... niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :* Ja się zastanawiam jak ludzie dają radę żyć za np 3 tysiace bo po dokonaniu opłat, kieniu zywnosci nie zostaje juz nic ...

      Usuń
  10. Historia może zabawnie napisana,a le to taki śmiech przez łzy. Nie jest dobrze, ale grunt to to, że ma sie przy sobie osoby, na ktore mozna liczyc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze piszesz grunt to miec w najblizszych oparcie. Tylko łatwo nam pisać, ponieważ rodzinę trzeba wyzywic

      Usuń
  11. masakra i jeszcze raz masakra z tymi cenami.. Niedługo będzie 'zęby w ścianę...'. Śmiejemy się ze Ślubnym, że ludzie zaczną na wieś wracać, kury i krowy hodować, w piecach grzać. Co w sumie złym pomysłem nie jest:D
    Pozdrawiam cieplutko i zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak robią, nawet ludzie w blokach zaczynaja hodować roślinki jadalne

      Usuń
  12. Ja zarabiam 1500 zł ;)i cieszę się, że mam jakąkolwiek pracę. Fakt, że mój mąż ok. 1000 zł więcej, ale nie wiadomo jak długo jeszcze? Pocieszam się tym, że teraz to już chyba może być tylko lepiej. A może wcale nie... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre z moich znajomy też zarabiają po 1500 zł i wiem jak im ciężko. Życzę Ci aby na horyzoncie pojawiło się coś za "lepsze" pieniądze!

      Usuń
  13. A ja tak nie na temat. Ty wiesz, Ty wampir chyba jesteś. Zamiast się starzeć, to Ty coraz młodsza się robisz. Kurka, zdradź tajemnicę jak Ty to robisz? Ale krwi niewiniątek nie będę żłopać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Asia, ja się postarzałam okropnie, przytyłam, włosy są jakieś takie nijakie, pierwsze zmarszczki w okolicach oczu na zdjęciu nie widać a za dwa lata 30 mi stuknie i podobno wszystko przyśpieszy:D

      Usuń
  14. co tu dużo pisać. sama wczoraj puściłam prawie 500zł ... to na buty zimowe, to na to, to na tamto .... masakra. aż strach zaglądać na konto i patrzeć na to pogorzelisko. więc rozumiem, popieram bunt! no a że w totka nie wygrałam, ech ... chociaż może to i dobrze?!człowiek żyje bez przepychu ale za to spokojnie. kto wie, czy by nie zaszumiało w głowie od takiej kasy?!

    OdpowiedzUsuń
  15. Siostra mojego męża miała 1200 zł na rękę, na zimę ma pół etatu, czyli połowa kasy. Ma alimenty na córkę 550 zł i nie może się pozbierać. Nie ma mowy o dołożeniu do opłat, kupiła kurtki, buty, bieliznę i spodnie córce i nic nie zostało. I jak przeżyć resztę miesiąca? Niestety coraz więcej osób tak ma. Smutna rzeczywistość.
    A Katowice jakieś ładniejsze niż dwadzieścia lat temu mi się wydawały :) Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie to wszystko opisałaś, ale rzeczywiście - co się w tej Polsce dziej??!! Od ponad 8 lat mieszkamy za granicą. Najpierw a Anglii, teraz w Szwajcarii. Znajomi namawiają - wracajcie, smutno tu bez Was, a nas wcale nie ciągnie do kraju. Wypadliśmy już z rynku pracy, ja w zawodzie od lat nie pracowałam, a w tym co pracowałam w Polsce nikt mi pracy nie da, mamy małe dzieci, więc wiadomo, że naszym pracodawcom podobać się to nie będzie (bo będą chorować, bo trzeba będzie iść na zwolnienie itp.). Fakt - tęskno do rodziny, do znajomych, ale jedno wiem na pewno - zostajemy, tu nam lepiej, nie musimy każdego grosza oglądać, znajomi odwiedzają, rodzina też, są telefony, maile, skype, dzieci uczą się języków - może im łatwiej w życiu będzie?

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiola po pierwsze zdrowiej szybciutko!!!! Po drugie: byłaś tak blisko i mnie nie odwiedziłaś??!!!! O ty niedobra. Wybaczam i czekam na odwiedzinki :D:D 2,5 dziennie??? Tak se ne da!!! Jest drogo i będzie coraz drożej! Kiedyś pisałam sobie ile wydaje miesięcznie..przestałam bo zaczynała mnie dopadać deprecha jak robiłam podsumowanie miesiąca. Możemy tylko ponarzekać, bo niestety nie zmienimy tego co się u nas dzieje :(

    OdpowiedzUsuń
  18. odkąd mam kartę i na koncie mam zapisane wszystkie wpłaty/wypłaty zorientowałam się, jak dużo pieniędzy wydaję... jestem młoda, więc jedyne moje wydatki, to jedzenie i kosmetyki, sporadycznie jakiś ciuch albo książka... dostaję pieniądze od rodziców i jak mogę, to idę do pracy... w ciągu trzech dni wydam prawie 50zł tylko dlatego, że WRESZCIE po koszmarnym zapierniczu mam kilka dni luźniejszych i chcę się pospotykać z przyjaciółmi. a w Warszawie byle kawa 10-15zł... mogłabym na nią nie iść, ale w takim razie co zrobić? siedzieć w domu? jest koszmarnie drogo. i czasem płakać mi się chce jak widzę, że tak dużo pieniędzy można przepuścić na rzeczy, które są jednak dla nas ważne... za byle co wydaje się nie wiadomo ile pieniędzy. i wcale nie chodzi o to, że się bierze rzeczy z górnej półki - po prostu wszystko jest takie drogie!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja już chyba nic nie powiem na temat wydawania pieniędzy, bo same wizyty w spożywczym dyskoncie i mięsnym sklepie doprowadzają mnie do łez;-((( Niestety Polska..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!