Najpierw wszyscy po kolei, niczym domino zostaliśmy „złamani|
przez rota virusa, później grypsko a aktualnie mój starszy syn ma zapalenie
krtani i to takie dość mocne wiec „jedziemy” na sterydach.
Na uczelni ktoś genialny urządził nam zjazdy co tydzień tak
wiec w piątek, sobotę, niedziele króluje szkoła i choćbym chciała cos zrobić to nie daje rady po powrocie do domu marze tylko żeby położyć się spać!
Niestety zjazdy mam do 23.12 wyobrażacie sobie moje
przygotowania do świąt
Znając siebie ogarnę to w ten sposób ze, co się da zrobić wcześnie
i zamrozić tak właśnie zostanie przyrządzone a reszta… cóż reszta nie wiem „się
przyrządzi jakoś”
Żeby było śmieszniej mąż ma służbowy wyjazd miedzy 17 – 21 grudnia
wiec będę sama w ogarnianiu wszystkiego w około.
Ale dość narzekań.
W końcu nadchodzi wyjątkowy czas, trzeba się cieszyć, weselić
a ze ja kocham święta mimo trudności mam zamiar ze wszystkim dać rade - pozdrawiam!
P.S
Wybaczcie ze ostatnio mniej mnie na blogu i u siebie i u was ale nie wyrabiam sie czasowo ze wszystkim.
jak coś i dzie nie tak, to odrazu całą serią..ale warto myśleć pozytywnie, dasz radę! Trzymam kciuki:) i powodzenia ze wszystkim:))
OdpowiedzUsuńwybaczamy rozumiemy :))) a Wam dużo zdrówka i wytrwałości w tym maratonie życzę :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Życzę zdrówka, bo trzeba mieć sił dużo do takiego kołowrotu...:)Będzie dobrze!:)
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam te maratony w chorowaniu, strasznie Ci współczuję, wracajcie wszyscy do zdrówka, nie daj się!!!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Wam życzę!!!!