Dwa dni do wesela a ja leże z anginą pustoszącą moje gardło.
Ledwo radzę sobie z przełknięciem śliny, szyją prawie nie ruszam a przy tych
bólach w kościach czuję się jak staruszka.
Ta noc była ciemniejsza i zdecydowanie straszniejsza niż
każda inna.
Raz, że musiałam poradzić sobie ze wszelkimi boleściami, dwa,
że moje dzieci miały koszmary i z płaczem opowiadały mi o człowieku w ich
pokoju, co dodatkowo (prócz samej choroby) powodowało wykwit gęsiej skórki na
mojej skórze.
Na nic zdawały się zapewnienia, że nie ma tam nikogo,
najgorsze w tym wszystkim jest to, że albo Wiktorek uległ sugestii starszego
brata, albo tam faktycznie noc spędzał jakiś duch?
Zapaliłam światło w pokoju i jedyne, co rzuciło mi się w
oczy to lekko ruszająca się lampa. Okno jest zamknięte, więc nie może być
przeciągu?
Zatrzymałam ręką kołyszącą kule. Rozejrzałam się i
prawie dostałam zawału, kiedy dzieci rozpiszczały się patrząc na mnie lub
bardziej za mnie z pozycji mojego pokoju
- Mamo boje się – krzyczał Borysek – tam jest Pan
- Mamo pań – wtórował Wiktorek
- ale kochani tu nikogo i niczego nie ma – okręciłam się w
około, czując jak włos na karku jeży mi się ze strachu. Cholera i ja ulegam
sugestii, albo wzrosła gorączka? Albo fatycznie coś tu przyszło,
podpowiadał jakiś wewnętrzny głos.
Potrząsnęłam głową i spojrzałam na moje przerażone dzieci,
wtem przez przedpokój przeleciało coś małego i włochatego. To Pan Kot, widać
obudzony przez maluchy (widzieliście śpiące w nocy Brytki? Dodatkowo
biegające?) wpadł sycząc i jeżąc się, co wydało mi się dość
nienaturalne.
Przyjmując pozycje „myśliwego” syczał głośno by za chwilę z
wielką gracją wstać i okręcać się w około moich nóg, mrucząc przy tym cicho.
- już nie ma tego Pana, poszedł sobie.
Przez chwilę, patrzyłam z niedowierzaniem. Dorosła,
racjonalnie myśląca kobieta a dała się porwać fantazji. Potrząsnęłam głowa - dzieci idzie już spać,
wystarczy mi atrakcji. – powiedziałam z ulgą w głosie
- A Pepe będzie spał z nami?
-Myślę, że tak. Zobaczcie –wskazałam na ugniatającego kołdrę
Pana Kota – już szykuje się do snu. Na was też już najwyższa pora.
- ok. – odpowiedzieli oboje.
Całus w czółka, powinien załatwić sprawę z całym rytuałem
położenia dzieciarni spać.
Upewniając się, że wszystko jest w porządku, sama
poczłapałam do łóżka, przyłożyłam głowę do poduszki i zaczęłam się trząść niczym osika na
wietrze. Bynajmniej nie ze strachu… Sięgnęłam po termometr, który po
chwili pokazał 38,7
- Potrzeba mi teraz nadprzyrodzonych mocy aby do soboty wyzdrowieć.
Pomruk Pana Kota obudziłby umarłego, sierściuch położył się obok kładąc łapkę na mojej głowie
- Panie Kocie, dziękuję!
UWAGA!
Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.
aż mi gęsia skórka wyszła czytając...zasada jest jedna i wiem że zabrzmi to głupio, ale nie bój się duchów, a jedynie pomódl się (wieczny odpoczynek), bo one przychodzą gdy potrzebują pomocy w postaci modlitwy.
OdpowiedzUsuńmoj kot też widzi więcej (duchy) i wtedy zachowuje sie podobnie do Twojego, dlatego uwielbiam gdy spi w poblizu
Pozdrawiam!!!!
heheh... przez chwilę mnie zmroziło :)
OdpowiedzUsuńWiolu- po pierwsze życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńPo drugie- wierzę w tego typu rzeczy.
Po trzecie- teraz rozpoznaję Cię z forum brytkowego, Pan PePe został przeze mnie rozpoznany.
Pozdrawiam serdecznie manita wraz z Simonem, Bazylem i Chudym.
:D dawno mnie tam nie było :D
Usuńszybkiego powrotu do zdrowia :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No, może Pan Kot trochę choróbska zabierze, bo chyba takie umiejętności też mają? Tylko nie wiem czy to reumatycznych spraw nie dotyczy:(
OdpowiedzUsuńAle dobry grzejniczek nie jest zły;)
Zdrówka!
Zdrówka przede wszystkim:). Ja jestem strasznym cykorem i w nocy ulegam każdej sugestii, niestety....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko,
aniutka
Twój kot jest piękny :)
OdpowiedzUsuńJa też wierzę w takie rzeczy. Tzn w duchy. I myślę, że Twoi Synkowie i Pepe widzieli tam kogoś. Ja sama boję się ciemności, dopiero jak Staś się urodził to ten strach trochę zelżał. Ale taka historia jak ta sprawia, że przechodzą mi po plecach ciarki.
Zdrówka :)
Ale słodziak ten twój kociak:* Chciałabym mieć kiedyś takiego:) A historia naprawdę zmroziła mi krew w żyłach...
OdpowiedzUsuńCzy byłaś kiedyś Solniczką na wordpressie? Bo zaglądałam tam u Ciebie. Piękne stworki szyjesz, gratuluję talentu! pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak :D Dziękuję za pochwałę i zapraszam w to nowe miejsce częściej
Usuńśliczny kociak, a ja jestem takim tchurzem, że boję się horrorów i już od paru lat ich nie oglądam, bo potem bym wariowała w nocy,hihih:) w każdym razie zostaję bez strachu u Ciebie na dłużej:))
OdpowiedzUsuńCudowny Pan kot :)
OdpowiedzUsuńCudny Pan kot :))))
OdpowiedzUsuń