UWAGA!

Przedstawiane na blogu treści mają charakter informacyjny i często subiektywny. Zdjęcia jak i teksty na stronie są mojego autorstwa i podlegają ochronie prawnej! Autor nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów oraz technik. W razie wątpliwości skontaktuj się ze specjalistą.

O nocnym, nieproszonym gościu

Dwa dni do wesela a ja leże z anginą pustoszącą moje gardło.
Ledwo radzę sobie z przełknięciem śliny, szyją prawie nie ruszam a przy tych bólach w kościach czuję się jak staruszka.

Ta noc była ciemniejsza i zdecydowanie straszniejsza niż każda inna.
Raz, że musiałam poradzić sobie ze wszelkimi boleściami, dwa, że moje dzieci miały koszmary i z płaczem opowiadały mi o człowieku w ich pokoju, co dodatkowo (prócz samej choroby) powodowało wykwit gęsiej skórki na mojej skórze.
Na nic zdawały się zapewnienia, że nie ma tam nikogo, najgorsze w tym wszystkim jest to, że albo Wiktorek uległ sugestii starszego brata, albo tam faktycznie noc spędzał jakiś duch?

Zapaliłam światło w pokoju i jedyne, co rzuciło mi się w oczy to lekko ruszająca się lampa. Okno jest zamknięte, więc nie może być przeciągu?
Zatrzymałam ręką kołyszącą kule. Rozejrzałam się i prawie dostałam zawału, kiedy dzieci rozpiszczały się patrząc na mnie lub bardziej za mnie z pozycji mojego pokoju
- Mamo boje się – krzyczał Borysek – tam jest Pan
- Mamo pań – wtórował Wiktorek
- ale kochani tu nikogo i niczego nie ma – okręciłam się w około, czując jak włos na karku jeży mi się ze strachu. Cholera i ja ulegam sugestii, albo wzrosła gorączka? Albo fatycznie coś tu przyszło, podpowiadał jakiś wewnętrzny głos.

Potrząsnęłam głową i spojrzałam na moje przerażone dzieci, wtem przez przedpokój przeleciało coś małego i włochatego. To Pan Kot, widać obudzony przez maluchy (widzieliście śpiące w nocy Brytki? Dodatkowo biegające?) wpadł sycząc i jeżąc się, co wydało mi się dość nienaturalne.
Przyjmując pozycje „myśliwego” syczał głośno by za chwilę z wielką gracją wstać i okręcać się w około moich nóg, mrucząc przy tym cicho.
- już nie ma tego Pana, poszedł sobie.
Przez chwilę, patrzyłam z niedowierzaniem. Dorosła, racjonalnie myśląca kobieta a dała się porwać fantazji. Potrząsnęłam głowa - dzieci idzie już spać, wystarczy mi atrakcji. – powiedziałam z ulgą w głosie
- A Pepe będzie spał z nami?
-Myślę, że tak. Zobaczcie –wskazałam na ugniatającego kołdrę Pana Kota – już szykuje się do snu. Na was też już najwyższa pora.
- ok. – odpowiedzieli oboje.

Całus w czółka, powinien załatwić sprawę z całym rytuałem położenia dzieciarni spać.
Upewniając się, że wszystko jest w porządku, sama poczłapałam do łóżka, przyłożyłam głowę do poduszki i zaczęłam się trząść niczym osika na wietrze. Bynajmniej nie ze strachu… Sięgnęłam po termometr, który po chwili pokazał 38,7
- Potrzeba mi teraz nadprzyrodzonych mocy aby do soboty wyzdrowieć. 
Pomruk Pana Kota obudziłby umarłego, sierściuch położył się obok kładąc łapkę na mojej głowie
- Panie Kocie, dziękuję!

14 komentarzy:

  1. aż mi gęsia skórka wyszła czytając...zasada jest jedna i wiem że zabrzmi to głupio, ale nie bój się duchów, a jedynie pomódl się (wieczny odpoczynek), bo one przychodzą gdy potrzebują pomocy w postaci modlitwy.
    moj kot też widzi więcej (duchy) i wtedy zachowuje sie podobnie do Twojego, dlatego uwielbiam gdy spi w poblizu
    Pozdrawiam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. heheh... przez chwilę mnie zmroziło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiolu- po pierwsze życzę zdrówka.
    Po drugie- wierzę w tego typu rzeczy.
    Po trzecie- teraz rozpoznaję Cię z forum brytkowego, Pan PePe został przeze mnie rozpoznany.
    Pozdrawiam serdecznie manita wraz z Simonem, Bazylem i Chudym.

    OdpowiedzUsuń
  4. szybkiego powrotu do zdrowia :)))

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No, może Pan Kot trochę choróbska zabierze, bo chyba takie umiejętności też mają? Tylko nie wiem czy to reumatycznych spraw nie dotyczy:(
    Ale dobry grzejniczek nie jest zły;)
    Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrówka przede wszystkim:). Ja jestem strasznym cykorem i w nocy ulegam każdej sugestii, niestety....

    pozdrawiam cieplutko,

    aniutka

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój kot jest piękny :)
    Ja też wierzę w takie rzeczy. Tzn w duchy. I myślę, że Twoi Synkowie i Pepe widzieli tam kogoś. Ja sama boję się ciemności, dopiero jak Staś się urodził to ten strach trochę zelżał. Ale taka historia jak ta sprawia, że przechodzą mi po plecach ciarki.
    Zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodziak ten twój kociak:* Chciałabym mieć kiedyś takiego:) A historia naprawdę zmroziła mi krew w żyłach...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy byłaś kiedyś Solniczką na wordpressie? Bo zaglądałam tam u Ciebie. Piękne stworki szyjesz, gratuluję talentu! pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :D Dziękuję za pochwałę i zapraszam w to nowe miejsce częściej

      Usuń
  10. śliczny kociak, a ja jestem takim tchurzem, że boję się horrorów i już od paru lat ich nie oglądam, bo potem bym wariowała w nocy,hihih:) w każdym razie zostaję bez strachu u Ciebie na dłużej:))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za twój komentarz i zapraszam ponownie!